Takie pytanko odnośnie egzaminu u doktora dwojga imion habilitowanego:
jak dokładne pytania z książek zadaje? Może jakieś przykłady podałby ktoś, kto już po egzaminie jest?
Najlepiej z książek: "Watykan...", "Matejko i Historia" oraz "Wielki książę...".
Wdzięczny byłbym szczerze.
Post został pochwalony 0 razy
Re: Historyja bywa przykra, raz jest liter, raz pół litra - Wysłany: Pią 11:29, 02 Lut 2007
Takie pytanko odnośnie egzaminu u doktora dwojga imion habilitowanego:
jak dokładne pytania z książek zadaje? Może jakieś przykłady podałby ktoś, kto już po egzaminie jest?
Ja już po. A kiedy masz?
Wiesz, ten egzamin, to rozmowa. Takie pitolenie na zaliczenie. Ja bardzo chciałam, żeby mnie z Watykanu pytał, a on (mimo tego, że poprzedniczki też z tego pytał) wyjechał z Piłsudskim. Ścięło mnie. Ale zadaje pytania o ideologię, trzeba znać treść po prostu. Nie zgłębia się w szczegóły, nie wymaga dat. I atmosferka jest wspaniała, taka rozmowa na temat.
Ogólnie rzecz biorąc to kochany egzekutor uzupełnia książkę wykładem: mnie jak pytał z Piłsudskiego to nawiązał potem do Słowackeigo. Czyli np: kariera Julka jako wieszcza i jego utwory z tego okresu + które z tych utworów zafascynowały Naczelnika, co z nich czerpał i wdrażał w życie etc. Nawet jeśli nie czytałbyś książki (...echem...) to i tak coś powiesz. Ja takiej ściemy i wody w życiu nie lałam... i jakoś zdałam . Wydaje mi się, że egzekutorowi nie chce się siedzieć i pyta tak, żeby każdy zdał i nie musiał się z nim męczyć w sesji poprawkowej xD
Ja odpowiadałam z Watykanu ( to było dwa lata temu^^) a tak bardzo chciałam o Słowackiego
Hmmm... o co on mnie pytał. Na pewno o stosunek papieża do powstania. I coś jeszcze, ale chyba nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
A dla odstresowania: to najprzyjemniejszy egzamin jaki miałam przez te wszystkie lata. I najłatwiejszy.
- Wysłany: Nie 13:36, 04 Lut 2007
Tuśka
Gość
egzamin rzeczywiście należy do dosyć miłych doświadczeń.... musisz się jednak uzbroić w cierpliwość - ja miałam wejść o 17, a poproszona do pokoju 205 zostałam o 20.15:)
książki jakie czytałam to: "Juliusz Słowacki-Genezyjska koncepcja człowieka", "Towiański i rozterki romantyzmu" oraz "Matejko i Historia".
Pytania miałam ze Słowackiego: "jak koncepcja genezyjska wegług tego wieszcza odnosi się do [sic!] ludzkości, cywilizacji, narodów europejskich oraz narodu polskiego?"... Nie ukrywam, ze jak to usłyszałam to zrobiło mi się słabo, bo w ksiazce tego nie ma (jest historia metampsychozy i kształtowania sie filozofii genezyjskiej u Słowackiego). Opowiedział jednak co uwazałam za słuszne, potem odpowiadałam jeszce z wykładów o Krakowskiej szkole historycznej i Stańczykach, a potem jeszcze o Matejce i ksiażce Jarosława Krwczyka, ktora czytałam. Ogólnie było bardzo miło. Egzamin trawał 50 min Pomimo kompromitującej wiedzy na temat wpływu koncepcji Słowacikego na ludzkosc został zdany na 4+
A ja czytam właśnie "Filozofię czynu" i oprócz tego, że to jest świetne...czuję się jakby to Daszyk napisał Czy duch wszystkich lektur z tego słynnego spisu unosi się nad jego wykładami, nie tylko w treści, ale i stylu?
Nom, ja to uwielbiałem jak on odczytywał te wszystkie cytaty takim matowym i suchym głosem, a i tak - przez całokształt - ciarki po plecach przechodziły
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach