PostWysłany: Czw 12:37, 02 Cze 2011   Temat postu: Dyktando:)
Lala


Ze sczmizerniałych(*) łanów pszenżyta(*), hycając(*), wychynął zając szarak(*). Nieopodal rozległ się krzyk kszyka(*), z chaszczy wynurzył się nurzyk, w okamgnieniu(*) przeleciała upierzona popielato białorzytka. Nad ośrodkiem sportowym Fundacji na rzecz Walki z Dopingiem(*) w Rucianem-Nidzie(*) rozjarzyło się słońce.

Sprinter wszech czasów(*), ponadtrzydziestodwuipółletni pół Polak(*), pół Irlandczyk(*), przybysz z Kalifornii, cierpiący co niemiara na nużycę, z której nie umiał go wyleczyć nowo kreowany(*) doktor wszech nauk, zszedł(*) po spróchniałych schodach(*) w skos na antresolę. Na myśl o tym chłopku-roztropku(*), pseudospecjaliście(*) od siedmiu boleści, mruknął pod nosem : "Bodajbyś sczezł, półinteligencie!"(*). Od rana Kalifornijczyk(*) miał zły humor. Wczoraj w drink-barze(*) wypił za dużo beaujolais(*) i chianti(*), czym przysporzył sobie wrogów wśród zszokowanych współmieszkańców ośrodka. Wszechogarniające znużenie odebrało mu apetyt. Spożył tylko cornfleksy(*), cheeseburgera(*), sczerstwiałą(*) bułkę i wypił łyk herbaty marki "Samowar"(*).

Jego przyprószony siwizną quasi-opiekun(*) z college'u(*), skądinąd istny quasimodo(*), potępiał w czambuł takie figle-migle(*). "Lepiej by(*) zatańczył jive'a(*) albo boogie-woogie(*) alboby(*) zagrał w scrabble'a(*)" - pomyślał trener. Ale ten nicpotem(*) zhardział(*) i nic a nic(*) nie słuchał jego wskazówek. Co bądź by rzekł, wszystko na nic. "Azaliż(*) po to mknęliśmy w przestworzach boeingiem(*), by przegrać sromotnie z tym niby-mistrzem(*), półzawodowcem(*) z Buska Zdroju(*) albo pseudo-Rosjaninem(*) z abchaskiego(*) klubu, który przywlókł się do ośrodka rzężącym rzęchem" - żachnął się.

Tymczasem supermistrz, popatrzywszy na rozżarzone słońce, zamarzył - czyżby poniewczasie - o udanym come backu na bieżnię(*).[color=blue]
[/color]


Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin