Zajmuję się ostatnio problemem strachu, bezradności i bezsilności. Pamiętam że istniało jakieś opowiadanie, albo wiersz, które opisywało tragiczna a zarazem fascynującą sytuację, kiedy setki a może nawet tysiące ludzi wysiadało z wagonu, z transportu do obozu koncentracyjnego i te olbrzymie masy ludzi były pilnowane jedynie przez kilku ssmanów. Gdyby ci ludzie, którzy byli transportowani do obozu na sygnał rzucili się do ucieczki, albo zaatakowali oprawców to olbrzymia większość ocaliłaby życie. Ludzie byli jednak tak sparaliżowani strachem, że szli pokornie na rzeź. Czy ktoś mógłby mi pomóc i podpowiedzieć kto opisywał tę sytuacje?
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach